Aktualności

Jak zaangażować dziecko w Wielki Post – cz. II – Post?

Czy rozpoczynam naukę czytania, czy zabawy ruchowe, czy też wchodzę w czas Wielkiego Postu, zawsze zadaję sobie pytanie o cel. We wczorajszym wpisie zwierzyłam się, że pragnę lepiej słyszeć i rozumieć Boga, jako mojego życiowego przewodnika. W tym celu stwarzałam czas i okoliczności w życiu mojej rodziny, aby słyszeć i rozumieć. Z drugiej strony modlę się do Boga, aby obdarzył mnie łaską i pomógł i nauczył mnie lepiej słyszeć i rozumieć komunikaty, jakie do mnie kieruje.

Moglibyśmy podsumować, że poprzedni wpis poświęcony był modlitwie, ale nie tylko. Post kojarzymy z ograniczeniem jedzenia i ograniczeniem uciech takich jak huczne zabawy. Zwyczajowo jednak dzieci zwolnione są z postu, dlatego możemy rozważyć rezygnację z gier na telefonie czy komputerze lub oglądania telewizji.

Ograniczenie korzystania z komputera, telefonu i telewizora może przynieść szerokie korzyści dla naszego życia. Dzięki temu mamy więcej czasu, który poświęcamy między innymi na modlitwę. Tymczasem podczas modlitwy rozmawiamy o naszym dniu – kiedy dziękujemy, mówimy o tym, co dobrego nam się przytrafiło. Kiedy prosimy o modlitwę w jakiejś intencji, mówimy czego się obawiamy, albo co nam przeszkadza lub dokucza.

Modlitwa jest także czasem czytania Ewangelii, rozmowy o tym, jak rozumiemy Słowo Boże w odniesieniu do naszego indywidualnego życia i naszych spraw.

Kiedy więc zrezygnowaliśmy z elektroniki, więcej czasu przeznaczamy dla Boga i dla siebie wzajemnie. Mamy też więcej czasu na sen, a co więcej udaje nam się nie tylko wcześniej położyć, ale i wcześniej zasnąć, bo jesteśmy bardziej wyciszeni. Więcej godzin snu dostarcza nam więcej energii. Jesteśmy wypoczęci, a przez to bardziej cierpliwi i uprzejmi dla siebie nawzajem.

Wróćmy jednak do drugiej z trzech podstawowych idei Wielkiego Postu: modlitwy, postu i jałmużny.

Post

Religijne reguły dotyczące postu nie są stosowane do dzieci i osób starszych lub chorych. Wiemy więc, że dzieci nie muszą pościć, ale czy mogą.

Kiedy moje dziecko miało 3 lata, pediatra Jolanta Mikołajewicz zaproponowała dietę warzywną, którą miała trwać dwa tygodnie. Chodziło o same warzywa niskowęgowodanowe, a wiec zabronione był ziemniaki czy fasola. Pani Mikołajewicz przyznała, że organizm ludzki potrzebuje białka zwierzęcego i właśnie z tego powodu już po pierwszym tygodniu diety będzie poszukiwać we własnym ciele wszystkiego co da się zjeść. Dlatego zje wszystko to, co jest mu zbędne, wszystkie substancje, które mu szkodzą, także te, które są pozostałościami po chorobach.

Zaufałam naszej pediatrze i już wkrótce byłam absolutnie zaskoczona rezultatem. Moje dziecko nigdy wcześniej, ani nigdy później nie było w tak znakomitym stanie. Okaz zdrowia i sił witalnych!

Skóra dziecka była wręcz piękna. Nie było alergii, Nos był pusty, uszy zdrowe.

Z tego powodu jeszcze kilkakrotnie powtórzyliśmy tą dietę, która znana jest obecnie pod nazwą diety warzywno-owocowej dr Dąbrowskiej, a od stuleci była znana jako post Daniela.

Najczęściej stosowaliśmy ją na wiosnę, latem, a mądrze byłoby to zrobić na jesieni – jednak nie częściej niż raz w roku.

W Środę Popielcową dominikanin ojciec Adam Szustak na swoim youtube’owym kanale “Langusta na palmie” rozpoczął wraz ze swoimi subskrybentami post Daniela.

Czym post Daniela różni się od diety dr Dąbrowskiej? Intencją. Dietę robimy dla siebie, a w czasie jej trwania myślimy o sobie. Cała nasza uwaga skupiona jest na przepisach, zakupach, przestrzeganiu zaleceń i kontakcie z innymi uczestnikami, którzy mogą udzielić nam wsparcia.

Post ma nas przybliżać do Boga. Posiłki mają być małe i lekkie, aby nic nie zaburzało naszego funkcjonowania.

Nawet jeśli nie zdecydujesz się na post Daniela, to warto zmodyfikować dietę swoją i rodziny podczas Wielkiego Postu. Moja rodzina odstawiła cukier i produkty mączne. Słodyczy nie jemy z reguły, ale w okresie postnym zrezygnowaliśmy ze wszystkich słodkości, a więc również z domowych wypieków. Odstawiliśmy pieczywo wszelkiego typu i inne produkty mączne.