Aktualności

Co się stanie ze zdolnym dzieckiem w pierwszej klasie?

Często słyszę od rodziców małych dzieci pytanie, co będzie robić w pierwszej klasie ich dziecko, które będzie umiało czytać i liczyć nawet ułamki zwykłe.

Dzieci, które nauczyły się czytać w niemowlęctwie stanowią w tej chwili wyjątki. Zdaniem Glenna Domana nie powinny one stanowić problemu dla  nauczyciela, który może dać takiemu dziecku książkę do samodzielnego czytania.

W tym celu wykorzystać można publikacje dla klasy drugiej, w szczególności karty do pracy z różnymi rodzajami tekstu i pytaniami sprawdzającymi czytanie ze zrozumieniem.

Czasem nauczyciele proszą uczniów umiejących już czytać, aby czytali na głos swoim kolegom. Zdolny uczeń może pochwalić się swoimi umiejętnościami, a reszta przekonuje się, że czytanie nie jest trudne i można się go nauczyć.

Dziecko, które umie czytać, może także pomagać nauczycielowi, czytając innym uczniom polecenia ćwiczeń i pomagając im je wykonać.

Radzenie sobie z dzieckiem, które potrafi czytać, jest jednym z łatwiejszych problemów dla nauczyciela I klasy. „Najtrudniejszym i pochłaniającym najwięcej czasu problemem jest dziecko, którego on nie potrafi nauczyć czytania” – jak twierdzi Doman w książce “Jak nauczyć małe dziecko czytać. Cicha rewolucja”.

Jak czuje się dziecko w pierwszej klasie, które nie umie czytać?

Szkoła to nowy etap życia. Małe dziecko przebywało dotychczas w przyjaznym świecie przedszkola i zabaw. Opuszcza je, aby usiąść w ławce i rozpocząć naukę czytania, pisania i matematyki.

Nauka nowych umiejętności to nie jedyny powód do stresu. Dziecko będzie teraz oceniane przez nauczyciela, ale co gorsza będzie też oceniane przez rówieśników, z którymi musi nawiązać relacje. Musi znaleźć swoje miejsce w nowej grupie.

Boi się ośmieszenia i odrzucenia przez rówieśników. Tymczasem musi czytać infantylne teksty o pani Pasikonikowej i o torcie z wisienkami. Dziecko epoki smartphonów i tabletów spostrzega czytanie jako czynność niezwykle nudną. W tej sytuacji rodzi się niechęć do nauki i do szkoły.

Szkolna nauka czytania jest trudna, a nauczyciele są bardzo źle przygotowani do swojego zawodu. Większość nie zna żadnej metody nauki czytania. W tej sytuacji profesor Bronisław Rocławski wini ich za wiele błędów, które skutkują dysleksją u młodych uczniów.

Wielu rodziców skarży się również, że nauczyciel nie uczy czytania, a jedynie zadaje czytanki, których maluch uczy się w domu. Stąd to oni są w efekcie nauczycielami swojego dziecka.

Dodatkowo dzieci muszą wykonać szereg prac domowych. Rodzice opowiadają, że robią je razem z dziećmi do godziny 23, kiedy to każą dziecku iść spać i wtedy sami kończą zadania domowe.

Dzieci, które potrafią czytać z całą pewnością mają łatwiejsze życie. Ich rodzice także.

Czy wolno nam nie uczyć małych dzieci czytania?

Pozytywna zmiana dokonująca się w dziecku jest istotą procesu kształcenia i wychowania (A. Gajdzica, Z. Gajdzica: Relacje podmiotowe z uczniem niepełnosprawnym – jako wyzwanie pedagogiczne).

Tymczasem choć wszystkie małe dzieci rodzą się geniuszami, to przez pierwsze sześć lat ich życia pozbawia się je tego geniuszu (G. Dryden, J. Vos: Rewolucja w uczeniu się), dostarczając zbyt mało stymulacji do rozwoju mózgu lub edukując metodami rozwijającymi logiczne zdolności lewopółkulowe w zbyt młodym wieku.

Stworzenie odpowiednich warunków rozwoju w krytycznym okresie rozwoju zmienia ścieżkę rozwoju małego dziecka i zmienia jego perspektywy na przyszłość. Tym krytycznym okresem jest pierwszych 6 lat życia.

Czy wolno nam czekać, aż skończy się okres największej plastyczności mózgu, aby dziecko obniżyło swoje możliwości i dostosowało się do większości swoich rówieśników?

Kto będzie odpowiedzialny jeśli w wieku 10 lat zostanie stwierdzona dysleksja? Czy rodzic będzie miał prawo nakłaniać dziecko do ciężkiej pracy i ćwiczenia, mimo iż ono ma ogromne trudności i uczucie przegranej? Czy dziecko nie ma prawa winić rodzica, że kilka lat wcześniej rodzic nie poświecił pół minuty dziennie, aby zapobiec tym problemom?