Aktualności

Czy umiesz budować poczucie wartości swojego dziecka?

Rodzice wiedzą, że miłość i akceptacja okazane dziecku zbudują jego poczucie własnej wartości, dzięki czemu dziecko nie będzie ulegać wpływom. Tymczasem kiedy dziecko idzie do szkoły zauważamy że jego poczucie własnej wartości jest słabe, mimo iż otaczaliśmy dziecko miłością. Gdzie tkwi problem?

Jak okazać miłość dziecku, aby budować jego poczucie własnej wartości?

Każdy rodzic twierdzi, że kocha swoje dziecko, ale nie każde dziecko czuje się kochane. Jak to możliwe?

Jeśli rodzic spędza czas ze swoim dzieckiem – interesuje się nim, słucha go, traktuje je serio, to dziecko czuje się wyjątkowe i ważne, a przy tym kochane. Wyczuwa ono postawę rodzica i z czasem przekłada na własną percepcję swojej osoby. W ten sposób czuje szacunek wobec siebie. Wraz z rozkwitającą osobowością dziecka buduje się jego poczucie własnej wartości.

Jeśli rodzic odpycha od siebie dziecko lub traktuje je źle, to ono nie dochodzi do wniosku, że rodzic jest bezmyślny, okrutny czy niesprawiedliwy, ale przypisuje to sobie. Odepchnięte dziecko uczy się odpychać siebie, a kochane dziecko uczy się kochać siebie.

Jakie jest poczucie wartości rodzica?

Tymczasem na brak poczucia własnej wartości cierpi większość dorosłych i większość dzieci. Rodzic, który nie ma poczucie własnej wartości wychowa dziecko, które również nie będzie miało poczucia własnej wartości. Dlaczego?

Każde niekochanie, którego doświadczyliśmy w przeszłości, przenosimy na postawę wobec siebie. Czujemy się niedoskonali i słabi. Oczywiście słabość może wzbudzać lekceważenie, dlatego budujemy fasadę siły. Im dotkliwiej czujemy słabość wewnętrznie, tym bardziej przekonująca musi być fasada, która skryje naszą słabość. Im silniej ktoś się prezentuje, tym większą słabość ukrywa. Ale nie jesteśmy wtedy prawdziwi. Kreujemy pozytywne obrazy siebie, wolne od niedoskonałości, by oczarować i wywierać wrażenie. Nie będąc prawdziwi nie jesteśmy w stanie zaznać prawdziwej bliskości z innymi, a brak bliskości prowadzi do osamotnienia.

Ludzie, którzy uciekają od własnej słabości, traktują ją też z pogardą u innych. Im bardziej wypieramy słabość w sobie, tym większa jest nasza potrzeba potępiania innych. Jeśli ktoś nie kocha siebie, to stara się podreperować własny obraz kosztem innych – stać się nieco wyższym, depcząc innych.

Aby przekonać innych, że jesteśmy godni szacunku i wartościowi, każdy z nas wznosi inne fasady siły: wpadamy w pracoholizm, z przesadą pomagamy innym, błaznujemy, aby zwrócić na siebie uwagę, podejmujemy ryzyko, aby zasłużyć na miano bohaterów, albo ociekamy słodyczą, aby zyskać akceptację i miłość. Unikamy bliskości, gdyż ona mogłaby ujawnić słabość. W ten sposób izolujemy się od ludzi.

emocje_cytat_zeszyt

Pośpiech drogą ucieczki

Jednym ze sposobów unikania bliskości jest nieustanny pośpiech. Jeśli zadbamy o to, by ciągle być zajętym, to z łatwością wytłumaczymy, dlaczego nasze kontakty z ludźmi są powierzchowne. Przekonujemy więc siebie, że zewnętrzne okoliczności zmuszają nas do nieustannego pędu.

Odmawiamy przyznania, że sami kreujemy ten pośpiech i zaaferowanie. Tymczasem one istnieją, bo chcemy, aby istniały – w końcu spełniają istotną funkcję w naszym życiu. Pośpiech i zaaferowanie pozwala nam nie patrzeć w twarz swojej słabości.

Można wypełnić sobie czas tyloma zadaniami, aby nie konfrontować się ze swoją pustką i niedoskonałością. Im gorzej czujemy się ze sobą, tym szybsze tempo życia narzucamy. Im szybsze tempo narzucamy, tym bardziej puści i samotni się czujemy. W ten sposób oddalamy się od tego co gonimy – od bycia kochanym i cenionym.

Współcześni rodzice żyją w pośpiechu. Praca, zakupy, dom – brakuje czasu na rozmowę ze współmałżonkiem, brakuje czasu na rozmowę z dzieckiem, na słuchanie siebie wzajemnie w bezczynności, na patrzenie sobie w oczy. Brakuje czasu na wychowywanie. Zamiast tego jest pośpiech, zdenerwowanie i krzyki.

Pomiędzy dzieckiem i rodzicem nie buduje się uczucie bliskości. Nie ma zrozumienia. Wszyscy członkowie rodziny żyją w osamotnieniu. Starają się zasłużyć na akceptację i miłość, ale wszyscy są tak zajęci, że coraz bardziej oddalają się od siebie.

Nie tędy droga

W tej sytuacji, czasem rodzic chciałby wzmocnić więź z dzieckiem, okazać mu miłość. Wtedy stara się dziecku wynagrodzić dotychczasowy brak czasu – słodyczami, oglądaniem telewizji, późniejszym położeniem się spać, pozwoleniem na coś, co zasadniczo powinno być niedozwolone – a więc nagrodą jest złagodzenie reguł czy brak dyscypliny.

Takie postępowanie destabilizuje życie dziecka zarówno w sensie dosłownym, jak i psychicznie. Dziecko dowiaduje się, że prawa i reguły są względne i wcale nie muszą obowiązywać. To otwiera drogę do wszelkiego typu negocjacji o to, gdzie są granice: o której położyć się spać, jak długo oglądać telewizję, kiedy i czy myć zęby, kiedy wstać, co zjeść na śniadanie, co na siebie założyć i wiele innych.

Coraz częściej specjaliści uważają, ale nie odważają się o tym mówić, że rodzice nie wychowują, ale umizgują się do dzieci. Starają się wkupić w ich łaski. Nie wydają poleceń, lecz proszą i dość często spotykają się z odmową. Dzieci nie czują się członkami rodziny i nie dbają o jej dobro, ale o swoje własne. Stają się egostami, którzy nie szanują żadnych reguł, praw i zasad.

Mimo okazjonalnych i bezsensownych starań rodziców, dzieci nie czują się kochane, ale samotne i odepchnięte. Nie przypisują winy za to rodzicowi, ale same się za to obwiniają. Czują się samotne i bezsilne. W przyszłości tak jak rodzice będą budować fasadę siły, aby ukryć brak poczucia swojej wartości.

Jeśli chcesz zmienić swoje relacje z dzieckiem, zacząć je wychowywać, a przy tym okazywać miłość budując, a nie rujnując jego poczucie własnej wartości, zapisz się na szkolenie „Balans emocjonalny”.