Aktualności

Projekt okładki i ilustracja do książki “Czytanie dla rozwoju”

Tydzień temu przekazałam książkę do druku. Otrzymałam wtedy drugą recenzję wydawniczą. Autorką pierwszej jest pani prof. dr hab. Maria Jakowicka, a drugą napisała pani prof. dr hab. Ewa Ogrodzka-Mazur. Obie recenzje były bardzo pozytywne, ale pierwsza sugerowała pewne zmiany, które dokonałam. Dlatego mimo iż tekst książki był gotowy po korekcie i redakcji jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia, do druku mogłam go przesłać dopiero pod koniec stycznia.

Projekt okładki przygotowany przez drukarnię otrzymałam jeszcze w grudniu. Choć oddawał tematykę książki, to nie urzekał swoim pięknem. W moim odczuciu był dość zwyczajny. Już wtedy miałam pomysł na moją wymarzoną okładkę. Wiedziałam też, że prawdopodobnie wykonam ją sama, tak jak wszystkie ilustracje, które znalazły się w książce.

Przyznam, że jestem perfekcjonistką i uważam, że sama wykonam daną rzecz najlepiej. Dlatego, jeśli mi na czymś zależy, to sama to robię. Mniej istotne zadania zostawiam do realizacji innym. Książka “Czytanie dla rozwoju” podsumowuje 14 lat mojego życia, a więc jej okładka miała wysoki priorytet.

Projekt okładki stworzyłam wiele tygodni wcześniej. Przez wiele dni oglądałam książki, szukając okładek, które mi się podobają. Na tej podstawie określiłam kolorystykę okładki, rodzaj i tematykę ilustracji oraz teksty i ich rozplanowanie. Po kilku dniach, kiedy szkice okładki były już gotowe, przystąpiłam do stworzenia ilustracji.

Chciałam, aby na okładce znalazła się twarz dziecka, a zasadniczo oczy, które przykuwałyby spojrzenie młodego rodzica. Oczy dziecka najlepiej oddają tematykę książki, gdyż czytamy oczami. Ale książka mówi także o rozwoju i przedstawia czytanie jako drogę do poprawnego rozwoju neurologicznego i intelektualnego. Czytanie jest drogą do pomnażania inteligencji. A więc ilustracja na okładce powinna nieść ten przekaz.

Wiele miesięcy wcześniej zobaczyłam zdjęcie twarzy dziecka, od którego nie mogłam oderwać oczu. To właśnie oczy dziecka mnie urzekły.Ale nie chciałam, aby okładkę zdobiło zdjęcie, ale grafika. Chciałam, aby okładka miała minimalistyczną formę. Taka jest przecież opracowana przeze mnie metoda nauki czytania. Usuwam to co zbędne, aby przykuć uwagę do najważniejszego.

Obejrzałam wiele rysunków twarzy dzieci i dorosłych, aby znaleźć styl, jaki mi odpowiada. Twarz była narysowana ołówkiem, a tęczówki były cudownie niebieskie. Dziecko było zwrócone bokiem, miało kapelusz z rondkiem – również narysowany ołówkiem, a jego usta były rozchylone. Ilustracja miała minimalistyczną formę. To było to, czego szukałam!

Teraz mogłam przystąpić do pracy. Rysowałam prawie cały dzień. Wpatrywałam się w oczy dziecka ze zdjęcia, chcąc oddać ich głębię i czar. Kiedy pokazałam ilustrację swojej córce, jej twarz rozpromieniała. Nic nie mówiła, tylko stała i patrzyła. Nie mogąc doczekać się opinii, zapytałam “Co widzisz?”. Szepnęła wtedy z uśmiechem na ustach: “Oczy”.  A za chwilę dodała; “Oczy są niesamowite”.

To był dobrze spędzony dzień, mimo iż nie poszłam z rodziną na spacer.