Aktualności

Wojna niemowlęcia z rodzicem

Siedzę wieczorem w pięknej restauracji na jednej z tropikalnych wysp na Oceanie Atlantyckim. Od oceanu dzieli mnie trochę ponad sto metrów, ale nie słyszę szumu fal. Nie słyszę szumu wieczornej bryzy poruszającej liśćmi palm. Nie słyszę kroków licznych kelnerów uwijających się między stolikami.  Nie słyszę rozmów prowadzonych przy sąsiednich stolikach. Ale nie jestem głucha i nawet zaczynam tego żałować.

Wokół rozlega się płacz dziecka. Przeszywa nas wszystkich. Przy sąsiednim stoliku siedzi rodzina z roczną dziewczynką. Wytrzymała kilkanaście minut w krzesełku, ale już nie chce. Chętnie wzięłaby do ręki widelec, ale nikt jej nie pozwala.  Dostaje skrzętnie przygotowane gryzy, ale to nie jest ciekawe. Powiedzmy szczerze – siedzenie nieruchomo w krzesełku i otwieranie buzi jest potwornie nudne. Ale właśnie tego oczekują rodzice. Stąd konflikt.

Goście hotelowi nie dają poznać, jak bardzo im to przeszkadza. Wszyscy mamy kamienne miny. Jedynie dalsza rodzina, która siedziała przy tym samym stoliku, znieruchomiała. Mężczyzna, który mógł być wujkiem dziecka, siedział w milczeniu wpatrzony w tę scenę. To pomogło. Ojciec dziewczynki wyjął ją z fotelika.

Druga bitwa

I tu zaczęła się część druga tej wojny. Pierwszą bitwę wygrało dziecko – udało mu się wydostać z fotelika. Teraz tata trzymał ją na kolanach. Mała prężyła się, napinała, wypinała brzuch i miednicę do przodu, usiłując się wyprostować. Jej twarz była czerwona z wysiłku, a z wykrzywionych ust ciekła ślina. Ale tym razem poszło jeszcze sprawniej. Dziecko uwolniło się z objęć ojca.

Zwycięstwo

Ojciec postawił ją na podłodze. To zupełnie odmieniło tą małą osóbkę. Na jej twarzy nie było satysfakcji ze zwycięstwa, ale ciekawość świata. Ledwo łapiąc równowagę pomaszerowała przed siebie. Wszystko było dla niej ciekawe: pnie palm, goście, kelnerzy, szafki na naczynia… i tak trafiła z ogródka do restauracji.

Już sobie wyobrażałam jej oszołomienie bodźcami, kiedy ściągnie obrus z bufetu, a wraz z nim wszystkie stojące na nim potrawy. Niestety jej wolność nie trwała krótko. Wuj poczuł wyrzuty sumienia – w końcu to on wymusił wypuszczenie dziewczynki na wolność. Poczuł się odpowiedzialny za bezpieczeństwo dziecka i mienie hotelu. Złapał dziewczynkę w pół i przyniósł do stolika.

Totalna porażka

Dziewczynka została wsadzona do wózka i zapięta pasami. Zakryto nawet budkę, aby skończyła już marudzić i poszła spać. Odebrano jej wolność, możliwość uczenia się świata. Odebrano jej możliwość poruszania się, dotykania, patrzenia.

Czego chce rodzic?

Rodzic marzy o dziecku, które zje posiłek. Marzy też o swoim posiłku – w ciszy, przy lampce wina. Więc dziecko nie powinno mu w tym przeszkadzać. Najlepiej, aby zajęło się własnym posiłkiem.

Czego chce dziecko?

Dziecko chce poznawać świat, chce się uczyć wszystkiego, co nowe. Ale dziecko tego nie wie. Jego mózg dopomina się bodźców – dla wszystkich zmysłów.

Dziecko chce nie tylko oglądać, ale też chce dotykać różnych faktur, próbować różnych smaków i wąchać różne zapachy. Ale przede wszystkim jego mózg dopomina się ruchu!

Jak to pogodzić?

Trzeba dostarczyć dziecku dużo wiedzy o świecie i dużo ruchu przed posiłkiem. Dlatego prowadzę szkolenia dla rodziców, na których uczę, jakiej stymulacji potrzebuje mózg dziecka w zakresie wszystkich zmysłów i jak szybko zaspokoić te potrzeby.

Ile masz czasu? Może 10 minut, a może 15 minut dziennie? Wystarczy!