Aktualności

Żart szkolny – oczami ucznia, rodzica i nauczyciela

Łabędź niemy jest ptakiem śpiewającym z rodziny krukowatych – twierdził jeden z uczniów klasy VI podczas sprawdzianu. Pewnie byłoby to zabawne, gdyby nie fakt, że od kilku tygodni podglądamy ptaki, przygotowujemy prezentacje, oglądamy ptaki na zdjęciach i poznajemy ciekawe fakty o nich.

Czy Polska leży nad morzem? Jeśli tak to podaj jego nazwę? – zapytałam na sprawdzianie dla klasy V. Dowiedziałam się, że Polska nie leży nad morzem, ale leży nad Bałtykiem.

O “Lokomotywie” Tuwima słyszał kiedyś tylko jeden uczeń klasy pierwszej. Żadne z dzieci nie potrafiło narysować poprawnie polskiej flagi – wszystkie narysowały flagę czerwono-białą. Stało się tak mimo, iż trzykrotnie pokazałam uczniom miłą kreskówkę o polskich symbolach narodowych: fladze, godle i hymnie.

Opowiadałam pierwszakom o polskich miastach, pokazywałam zdjęcia i filmy. Na mapie ściennej wodziliśmy palcem po Wiśle i Odrze. W zeszytach ćwiczeń rysowaliśmy Wisłę i Odrę niebieską kredką. Tydzień później opowiadałam legendę o Warsie i Sawie. Zapytałam kontrolnie, co to jest Wisła. Żadne z dzieci nie wiedziało. Jedna z uczennic widząc moje rozczarowanie powiedziała: “Ja wiem. Wisła to piasek, woda i drzewa“. Spojrzałam na nią badawczo, próbując zrozumieć. Wtedy pokazała mi zdjęcie w Elementarzu. Było to zdjęcie szerokiej rzeki – między dwoma piaszczystymi brzegami widać było wodę, a w dali rosły drzewa. “Mama powiedziała, że to jest Wisła” – dodała uczennica.

Klasie drugiej opowiadałam o Fryderyku Chopinie, że jest największym polskim kompozytorem, że urodził się w Żelazowej Woli koło Warszawy i tak dalej. Najlepszy uczeń, prosząc o pomoc w ułożeniu rozsypanki wyrazowej, przeczytał nazwisko Chopin niepoprawnie. Jeszcze raz wyjaśniłam całej klasie, że nazwisko to czytamy “Szopen”. Na to inna uczennica powiedziała, że ona czyta “Szopin” i tak też jest dobrze. Wyjaśniłam, że ojciec Fryderyka był Francuzem i dlatego tak czytamy. Na przykład podałam Geant – francuską sieć hipermarketów. Kilka minut później dwie uczennice zastanawiały się, jak odpowiedzieć na pytanie w kartach pracy. Jedna szepce “Pani mówiła, gdzie on się urodził. A wiem! Chopin urodził się w Geancie!” – przy czym Geant powiedziała niepoprawnie – spolszczając.

Z punktu widzenia ucznia, rodzica i nauczyciela, a nawet dyrektora

– Proszę usiąść osobno – prosi nauczyciel.

– Zapomniałem się nauczyć – mówi uczeń.

– Ja też – dodaje drugi, a za nim trzeci uczeń.

Uczeń jest najczęściej beztroski, do momentu, kiedy zda sobie sprawę, że dostanie złą ocenę. Dla niego to nie żart, ale realne ryzyko najgorszej oceny – jedynki. Idzie więc do rodzica, któremu referuje, że dostanie jedynkę, bo cała klasa dostanie jedynki, bo nauczyciel wymaga głupoty, i że nie miał się z czego nauczyć,

Rodzic jest rozjuszony. Wysyła przecież dziecko do szkoły, aby nauczyciel nauczył, a jeśli dziecko dostaje jedynkę, to przecież nie jest wina ucznia, tylko nauczyciela, bo miał nauczyć, a jak widać – nie nauczył.

Wściekły rodzic idzie więc do dyrektora. Nie pójdzie przecież do nauczyciela, który wymaga głupoty i nie potrafi nauczyć. “To i tak by nic nie dało” – powiedział jeden z rozjuszonych rodziców. “Ja przecież mam prawo się poskarżyć” – dodał drugi rodzic.

Dyrektor kiwa głową, okazuje empatię i wyrozumiałość rodzicowi. Przyznaje mu rację. Zgadza się, że nauczyciel niepotrzebnie wymaga szczegółowej wiedzy.

Dyrektor informuje nauczyciela, że wpłynęła na niego skarga. Nauczyciel wyjaśnia, ale dyrektor każe nauczycielowi, aby wyjaśnił wszystko rodzicom. Rodzic nie ma czasu rozmawiać z nauczycielem, ale kiedy już go znajdzie, to informuje nauczyciela, że nawet dyrektor zgodził się, że wymagania nauczyciela są absurdalne.

Nauczyciel idzie z rodzicem do dyrektora. Proponuje rodzicowi, aby dziecko napisało sprawdzian z innego zakresu materiału – skoro ten zakres jest głupi i absurdalny. Rodzic nie wyraża zgody. Nauczyciel prosi, aby rodzic sam wskazał zakres materiału, którego dziecko może się nauczyć. Ale rodzic nadal odmawia.

Rodzic informuje, że nikt już nie chce chodzić do tej szkoły. Straszy swoim odejściem, a więc dyrektor musi się liczyć z utratą dwóch uczniów – bo uczeń ma rodzeństwo w tej szkole.

Dyrektor przestraszony, że straci uczniów, daje nauczycielowi reprymendę, że nie zna celów edukacyjnych wyznaczonych przez odpowiednie rozporządzenie ministra. Dlatego nie wolno nauczycielowi wymagać od uczniów znajomości tematu, a tym samym nie wolno nauczycielowi organizować klasówki.

Morał

Uczeń nie nauczył się wiedzy o Polsce, za to nauczył się, że można nauczyciela poszczuć rodzicem i wtedy nie trzeba się uczyć.

Zapomniano tutaj o jednym bardzo ważnym celu nauczania. Celem kształcenia jest “kształtowanie u uczniów postaw warunkujących sprawne i odpowiedzialne funkcjonowanie we współczesnym świecie”.

Jeśli nauczyciel jest celem ataku, kiedy uczeń nie przygotuje się do lekcji, to nie nauczymy dziecka odpowiedzialności, tylko cwaniactwa i agresji – nie tylko wobec nauczycieli, ale także rodziców, a później przełożonych i organów władzy państwowej.

Nauczyciel został zmuszony do uległości, aby rodzic nie zabrał dziecka ze szkoły. Wywieranie presji psychicznej w miejscu pracy nazywamy dziś mobingiem. Ale czy mówiąc o mobingu w szkole mamy na myśli, że ofiarą mobingu jest dziś nauczyciel.

Bardzo chciałabym, aby był to żart.

zart_szkolny700