Aktualności

Zna wszystkie literki, ale… Co zrobić, gdy przedszkolak ma problemy z nauką czytania?

Małe dzieci uczą się czytać często już w przedszkolu – niestety z różnym skutkiem. Jeśli dziecko zda sobie sprawę, że czytanie jest trudne, to prawdopodobnie będzie miało kłopoty z nauką szkolną. Badacze są zgodni, że samoocena ma ogromne znaczenie dla naszych późniejszych osiągnięć.

Po co więc uczymy czytać w przedszkolu? Czyż nie po to, aby ułatwić dziecku naukę szkolną? Tymczasem uczenie czytania przedszkolaków metodami szkolnymi nie tylko nie poprawia tej umiejętności, ale nawet osłabia naturalne zdolności, co wyjaśnię poniżej.

Dostaję ostatnio wiele maili od rodziców dzieci, które wkrótce rozpoczną naukę szkolną. Choć dziecko ma dopiero 6 lat, rodzic staje przed wyborem, czy pozostawić dziecko w zerówce, czy wysłać do pierwszej klasy.

Moja córka Ida niebawem kończy 6 lat.
Pomimo, że od dawna zna wszystkie literki i pomimo, że w przedszkolu panie kładą dość duży nacisk na przygotowanie do nauki czytania i pisania,
to do tej pory przeliterowanie nawet najprostszego wyrazu stanowi dla Idy spory problem
(mimo, że jest naprawdę bardzo inteligentnym dzieckiem)..

Mówią, że każdy medal ma dwie strony. Ten problem także.

Nauka czytania w przedszkolu jest nadal zabroniona przez dotychczasową podstawę programową. Warto jest się zastanowić dlaczego, zanim zaczniemy krytykować taką decyzję.

Zauważono, że przez wielu laty dzieci uczyły się czytać tylko w szkole, a później poznawały tę umiejętność dwukrotnie, raz z przedszkolu, a następnie w szkole. Niestety taka zmiana zmniejszyła efektywność i zwiększyła ilość uczniów, którzy mają problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

Czy więc nauczyciel przedszkolny powinien wbrew zaleceniom nauczać czytania swoich podopiecznych?

W zależności od wybranej metody, nauczyciel mógłby wzmocnić połączenia nerwowe odpowiedzialne za naukę czytania. Mógłby także pokazać, jak szybkie i proste może być czytanie. Mógłby też wzbudzić w dziecku miłość do nauki czytania.

Niestety dzieje się inaczej. Ucząc liter nie dajemy przedszkolakowi szans na rozwój myślenia operacyjnego. Z jednej strony krytykujemy odtwórczą naukę szkolną, a mimo to sprowadzamy ją do przedszkola, gdzie można byłoby użyć innych metod.

Opisana w mailu Ida najwyraźniej nie dysponuje jeszcze umiejętnością analizy i syntezy dźwiękowej, dlatego nie powinna uczyć się liter, ani czytania przez składanie liter.

Ida ucząc się składania liter, napotyka trudności, które są związane ze zbyt młodym wiekiem dziecka. Nie ze swojej winy, dziecko ma kłopoty. Zamiast pokochać czytanie, uczy się je nienawidzić.

Również panie w przedszkolu zwróciły naszą uwagę na ten problem i zaleciły ćwiczenia z dzieckiem w domu. Tak też próbuję robić, ale kiedy tylko próbuję przejść na słowa dłuższe niż dwuliterowe , Ida zaraz wpada w rozpacz, że ona się tego nigdy nie nauczy.

Mimo iż zauważamy problemy, postanawiamy iść tą ścieżką dalej. Mamy nadzieję, że ćwicząc wytrwale pokonamy trudności. Czy jednak dziecko ma tę samą świadomość i motywację?

Może warto zająć się rozwojem mózgu w inny sposób? W dalszej części maila wydaje się, że rodzic dostrzega taką potrzebę.

Ida ma wciąż problem z chwytem pensetkowym przy pisaniu czy rysowaniu. Uważam również, że ma trudności z przyswajaniem sobie czegokolwiek z języka obcego. Od lat 3 ma angielski w przedszkolu i już po dniu nie pamięta zupełnie nic. Sama mówię w tym języku, więc gdy pytam ja o różne słówka itp – zaczyna się denerwować i twierdzi, że nie pamięta. Może tylko przesadzam ale wg mnie po tak długim czasie powinna jednak cos już rozumieć?

Rozumiem rozczarowanie rodzica, ale w takiej sytuacji zastanówmy się, jaką rozpacz czuje dziecko, które nie potrafi zaspokoić oczekiwań rodzica. Z pewnością trzeba rozwinąć zaniedbane obszary, zamiast odpytywać i uświadamiać dziecku, że nie jest w stanie sprostać naszym oczekiwaniom, gdyż to tylko pogorszy jego nastawienie do nauki.

W tym momencie jesteśmy przed wyborem zerówka czy pierwsza klasa. Wszędzie dostajemy informację, że nie jest to jakiś ogromny problem, ale martwię się, aby Ida nie miała trudnych początków w szkole. Ponadto, czy jej problemy nie mogą zwiastować dysleksji?

Problemy już są, mimo iż prawdziwa nauka jeszcze się nie zaczęła. Za wcześnie jest jednak, aby jakikolwiek specjalista chciał orzec dysleksję. Dziecko jest małe i być może jeszcze uda wesprzeć rozwój i wystymulować mózgu, aby uniknąć dysfunkcji rozwojowych.

Stąd moje dwa pytania: jak mogę wykonywać z nią ćwiczenia w formie zabawy, aby za bardzo nie stresować jej tym tematem, oraz drugie pytanie: czy w tym wieku wskazane byłoby już wykonanie badań w kierunku dysleksji, aby odpowiednio się do tego problemu przygotować?
Chciałabym by ktoś po pierwsze odpowiednio “zdiagnozował” moja córkę, a po drugie bądź z nią popracował bądź nauczył mnie jak to odpowiednio robić.

Na szkoleniach, które prowadzę, rodzice dowiadują się:

  • jak uczyć czytania, aby wesprzeć rozwój mózgu dziecka i aby przedszkolak pokochał naukę czytania i aby szybko osiągał sukcesy,
  • jak rozwinąć umiejętność analizy i syntezy dźwiękowej, aby szkolna nauka czytania poprzez składanie liter była łatwiejsza,
  • jak uzupełnić zaniedbane obszary rozwoju, aby poprawić pamięć i inne umiejętności konieczne w nauce szkolnej.

W tym wypadku poleciłabym dwa tematy:

  1. Wczesnodziecięca nauka czytania metodą Cudowne Dziecko – Cudowne fotoczytanie
  2. Ruch kluczem do inteligencji.

Choć najefektywniejsze są szkolenia grupowe, które odbywają się głównie w Warszawie, to osoby z daleka zapraszam do skorzystania z formy zastępczej: szkolenia online w formie indywidualnego spotkania.