Aktualności

Nagroda za złe zachowanie – kiedy zmądrzejemy?

Restauracje i kościoły są miejscami, w których łatwo zobaczyć, jak bardzo rodzic nie radzi sobie z wychowaniem dziecka.

Mam przyjemność pracować z rodzicami, którzy kochają swoje dzieci i bardzo im zależy na ich dobru, które pojmują bardzo szeroko.

Niestety prawie wszyscy ci rodzice, popełniają pełen wachlarz błędów wychowawczych, dzięki czemu dzieci przejmują pełną kontrolę nad rodzicami.

W efekcie rodzice im usługują i zabiegają o względy dzieci.

Ostatnio byłam świadkiem takiej sceny w restauracji “U chłopaków”, gdzie dania były smaczne i w dość przystępnej cenie, ale niestety dość niewielkie i chłodne.

Krótko po nas, do restauracji weszła matka z kilkuletnią córeczką. Dziecko było głodne i zmęczone. Matka zamówiła kurczaka na wynos. Podejrzewam, że nie miała nic gotowego w domu, więc najszybszym sposobem było zamówienie gotowego dania w restauracji.

Moje dzieci, szczególnie to młodsze bardzo lubi chodzić do restauracji. Uwielbia jeść nowe potrawy oraz próbować znanych dań w nowej odsłonie, podanych i przyprawionych zupełnie inaczej niż w domu.

Wyjście do restauracji jest dobrym momentem do negocjacji. Kiedy dziecku zależy na czymś, można wtedy nakłonić je do zrobienia wszystkiego, na czym mi zależy.

Z tego powodu grzeczne zachowanie w restauracji i zjadanie całej porcji to standard – absolutna podstawa. Gdyby to nie było spełnione, nie weszlibyśmy do knajpki.

Tymczasem to dziecko, które obserwowałam zrobiło istny cyrk. Marudziło, darło się, wydawało matce polecenia, robiło jej wymówki, a matka zachowywała się jak pokojówka Jaśniepani. Usługiwała, uspakajała, tuliła i nosiła na rękach błagając o przebłysk uśmiechu.

Zacznijmy od początku. Kiedy dziecko jest głodne i zmęczone, jakakolwiek współpraca jest skazana na przegraną. Trzeba szybko zaspokoić jego potrzeby, aby można było dogadać się z maluchem. Najlepszy byłby wtedy gryz banana ze sklepu obok.

Matka siada z dzieckiem przy stoliku, bo musi poczekać na danie. Tymczasem dziecko ubrane jest w ciepły kombinezon, gdyż na zewnątrz było -12 stopni. Ręce mi tak zgrabiały, ze nie mogłam trafić kluczykiem do zamka w samochodzie. Ale to dziecko było bardzo ciepło ubrane. Odpowiednio na spacer do domu, ale nieodpowiednio do siedzenia w restauracji.

Szybko zrobiło mu się bardzo ciepło, a że było głodne i zmęczone, stało się senne i marudne. Zaczęło się tresowanie matki.

Początkowo dziewczynka chciała książkę. Restauracja miała książeczki dla dzieci, ale te dziecku nie odpowiadały. Marudziła jeszcze głośniej.

Później wymyśliła, że chce kartę restauracyjną z menu. Matka szybko podała. Problem był w tym, że dziecko chciało inne manu. Zamiast tego co dostało, chciało to, które leżało na moim stoliku.

Im głośniej dziewczynka krzyczała i płakała, tym czulej matka do niej mówiła. Później zaczęła ja głaskać po dłoniach, a na koniec wzięła na ręce.

Dziewczynka była bardzo ciężka dla matki, ale ta podrzucała lekko dziecko i obnosiła po restauracji.

Jak mamy nakłonić dziecko do dobrego zachowania, skoro za nieakceptowalne zachowanie dzieciak dostaje nagrodę? Kiedy zaczniemy siebie szanować? Kiedy przestaniemy dzieciom nadskakiwać?