Aktualności

Po co skandynawskie dzieci wychowują sie w szklanych domach bez płotów?

W Danii domy są bardzo przeszklone, a ludzie nie zakładają firanek. Można z łatwością zobaczyć już z daleka, co robią domownicy, a z bliska przyjrzeć się, co dokładnie znajduje się w domu. Nikt tu nie zakłada żaluzji antywłamaniowych, ani nie stawia płotów. Wynika to z tradycji, ale też poglądów na wychowanie dzieci. Polaków to na początku dziwi, później zachwyca, a ostatecznie przeraża.

Moja znajoma mieszka w zabudowie szeregowej. Pijemy kawę na piętrze, siedząc blisko okna, które sięga od sufitu do podłogi. Każda przechodząca osoba nam macha. Czuję, że moja strefa prywatności została naruszona. Obcy ludzie widzą mnie  jak na dłoni w sytuacji prywatnej. Nie tylko widzą, ale wręcz czują się zaproszeni, aby w niej uczestniczyć.

Spacerując w niewielkim parku wokół stawu, wśród zabudowań mieszkalnych, mogę z odległości kilkuset metrów dostrzec gotujące małżeństwo. Ich kuchnia i salon tworzą open space (otwartą przestrzeń). Mają dużą wyspę kuchenną, przy której oboje stoją. Dzieci zakładają kurtki. Tata odchodzi od zlewu, aby im towarzyszyć.

dziecko-w-skandynawi

Kliknij, aby powiększyć

Chodząc brzegiem morza mogę z łatwością oglądać wnętrza domów. Wyobrażam sobie, jak piękny musi być widok z piętrowego domu, w którym cała ściana – od ziemi po dach – jest szklana. Mimo to dziwi mnie, że właścicielom nie przeszkadza, że ich życie prywatne i wnętrze domu jest oglądane przez każdego spacerującego.

domy-w-danii1 dom-rodzinny-w-danii

Jeśli nie chcą chronić swojej prywatności, to chociaż pomyśleć o potencjalnych złodziejach. Duńczycy o tym nie myślą, bo dotychczas zdarzało się to zbyt rzadko. Nie czują zagrożenia. Ich poczucie bezpieczeństwa przez Polaków bywają nawet interpretowane jako głupota i brak wyobraźni.

dziecko-w-skandynawi1 domy-w-danii

W Danii zdarza się, że ktoś nie zamknie drzwi wychodząc z domu. Rodzice małych dzieci nagminnie zostawiają je w wózkach same na dworze – nawet w Kopenhadze, nawet jeśli mieszkają na trzecim piętrze – dziecko podczas drzemki śpi w wózku pod drzewem. Nikt nie słyszał tutaj o porwaniach dzieci.

Kiedy już przestaniemy się dziwić i zaakceptujemy duński punkt widzenia, dostrzegamy w tych domach swoiste piękno. W kraju, gdzie słońca nie jest zbyt wiele, pozwala się światłu dotrzeć do wnętrza i rozjaśnić je. Gdyby polskie domu przetransportować do Danii, stałyby się one ciemne, mroczne, zimne i wilgotne. Stad inny pomysł na budownictwo.

Ale to nie tylko względy estetyczne, czy potrzeba psychiczna. Domy bez barier, ze szklanymi ścianami, bez płotów, a czasem nawet bez żywopłotów to ideologia, która przekłada się również na wychowanie dzieci. Można to dostrzec z czasem, kiedy zapuści się tu korzenie.

Moja znajoma co rano, jadąc do pracy zawoziła syna do przedszkola. Nawet wtedy, kiedy odwiedziła ją matka. Lecz pewnego dnia jej matka, która przyjechała na kilka dni w odwiedziny, zadzwoniła do niej z ważną informacją. Chłopiec przyszedł sam do domu w ciągu dnia. Wiedział, że babcia jest w domu i chciał z nią pobyć, więc samodzielnie pokonał drogę z przedszkola do domu. Chłopiec musiał sam przejść przez dość ruchliwą ulicę.

Moja znajoma była ciekawa, czy w przedszkolu ktokolwiek zauważył, że jej syn zniknął. Pojechała więc tam i zapytała o syna. Chciano go przyprowadzić i wtedy obsługa przedszkola odkryła, że chłopca nie ma.

Jako rodzice oczekiwalibyśmy przeprosin, błagania o wybaczenie, bicia się w piersi za zaniedbanie…

… ale nie w Danii.

Chłopiec przeszedł przez niski płot, kiedy bawił się wraz z innymi na placu zabaw przy przedszkolu.

Moja znajoma zażądała, aby dokonać zmian zwiększających bezpieczeństwo dzieci. Oczekiwała postawienia ogrodzenia, ale na próżno. Ogrodzenie przedszkola nie wpisuje się w światopogląd Duńczyków. Dzieci powinny wychowywać się w świecie otwartym – w szczególności otwartym na otoczenie, na naturę – nawet jeśli przedszkole jest w mieście.